can we help
+44(0)1983 296060
+1 757-788-8872
tell me moreJoin a rally

Menu

Blue Waves - Dzien 6 - Zlozymy im propozycje której nie moga odrzucic



Dzień 6 - Złożymy im propozycję której nie mogą odrzucić

Jeszcze na Kanarach przesympatyczna żona równie sympatycznego dziennikarza z miesięcznika żagle doradziła mi aplikację  google sky. Dobrze że dziś w nocy sobie o tym przypomniałem. Nie ma nic piękniejszego niż widok gwiazd na środku morza gdy niebo jest bezchmurne. Nie da się tego opisać jakim blaskiem rysuję się droga mleczna, jak wyraźne sa gwiazdy. Pierwszy raz namiastek tego niesamowitego widoku poczułem gdy jako dziewiętnastolatek włuczyłem się po południowej Afryce. Do dziś pamietam tego białego siedemnastoletniego golfa. Prowadził Mały, nadal mój serdeczny przyjaciel obecnie również ojciec chrzestny Róży. Gdzieś w nocy pomiedzy Pomiedzy Sun City a Pretorią, wśród  wpalonych traw na otaczających drogę polach po raz pierwszy zobaczyłem prawdziwą ciemność i wiszące nad moją głową gwiazdy wydające się być w zasięgu ręki. Ten obraz pozostał w mojej Pamięci na zawsze. Drugi raz tego uczucia maluczkości i pokory do elementów natury i wszechświata doznałem dwa lata temu płynąc w nocy przez półtorej doby z Martyniki na Barbados. Wtedy tak naprawdę poznałem przedsmak Atlantyku, który spotęgował moje wspomnienia bezkresności gwiazd rozpościerających się nad głową i skusił mnie swoim seksapilem do tego żeby rozsmakować się w nim na dłużej. Obecny rejs to kontynuacja tego krótkiego romansu, którego pasję pamiętać bedę na zawsze. Już teraz wiem że to nie ostatnie nasze spotkanie i regularnie z wytęsknieniem będe zmuszony wracać w ramiona otaczającego mnie żywiołu do czasu kiedy tylko będę miał siły. Kto nie widział takiego wyraźnego nieba wiszącego tuż nad głową musi wybrać się daleko w morze z dala od świateł cywilizacji.  A kto nigdy tego nie zrobił ten nie ma możliwości zrozumieć tego co my, co noc mamy możność tu doświadczać. Nikdzie nigdy tak bardzo nie czułem się organiczną, maleńką i szybko przemijającą częścia wielkiego wszechświata, ktory ktoś lub coś wokół nas stworzył. Układ składający się z miliardów małych puzzli w niezrozumiały sposób pasujących do siebie.

Nie mając internetu na pokładzie już trzecią dobę nie wiemy gdzie sa katamarany z którymi się scigamy, nadal nie wiemy czy wygrał Chill czy my. Znikneliśmy sobie już dawno temu z pola wzroku i ekranu AIS. Wczoraj wieczorem nastapiła prawdziwa ekscytacja. W promieniu pięciu mil od nas w okolicy prawie tysiąca mil od lądu spotkały się z nami dwa konkurujące katamarany. Walka z nimi trwała trzy wachty. Piłowaliśmy całą noc. Nie chcieliśmy się tanio sprzedać, zmienialiśmy nasze biedroneczki przez całą noc żeby tylko popłynać choćby te pół wezła szybciej. W końcu kapitan ciągle nam powtarza że ten rejs to nie wożenie pupy po oceanie tylko regaty. Regaty na odcinku 2780 mil morskich gdzie talenty sprinterskie się nie przydają a liczy się spokój i opanowanie maratończyka, który cały czas biegnie swoje ale ciśnienia odpuścić nie może jeśli chce wygrać. Rozkłada siły i cały czas myśli strategicznie. My ubiegłej nocy trochę o tym zapomnieliśmy i zaczeliśmy walkę z wiatrakami. Obie jednostki były dłuższe, szybsze i z wyższym przelicznikiem. Adrenalina jednak uderzyła nam do głowy i mimo naszych biedroneczek postanowiliśmy pokazać im smak polskiej bandery. Nad ranem widząc jak oddalające się rufy uprzejmie machają nam na falach na porzegnanie, oddalając się powoli i dziękując nam za nasze nocne mini regaty. Mimo przegranej pozostawiły nas z siebie bardzo dumnych.

Wspomniałem wcześniej o Małym, który jest ojcem chrzestnym Róży. Od trzech nocy piłujemy z Mariem i Maćkiem obrandowanym mianem Pieszczoszka, trylogie ojca chrzestnego z kultowymi kreacjami Ala Pacino, Roberta DeNiro i Marlona Brando. Codziennie psuję nam się odsalarka i codziennie z uśmiechem na twarzy Pieszczoszek ją naprawia liczac na dodatkowy przydział M&M'sów. Najwyraźniej komuś ta sytułacja przestała się podobać bo dziś nad ranem zdruzgotany Maciek znalazł pod prysznicem swojek kabiny zdechłą latającą rybę. Wszyscy wiemy co w jezyku sycylijczyków znaczy to ostrzeżenie. Jutro zobaczymy czy nasz Pieszczoszek też to zrozumiał. Nikt nie przyznaje się do tej ryby. Teorie spiskowe sugerują jednak że może nie była to próba zamachu a przypadek spowodowany uchylonym oknem łazienki. Co noc ląduje nam ich kilka na pokładzie zwabionych błekitnymi światłami naszego kokpitu.

Over,

Filip



Previous | Next