can we help
+44(0)1983 296060
+1 757-788-8872
tell me moreJoin a rally

Menu

Blue Waves - Dzien 1 - spacer po parku



Czy to park łazienkowski w Warszawie czy lódka na środku oceanu?

Sam już nie jestem pewny bo za każdym rogiem czaji się jakiś paw. To na dziobie, to na burcie i na rufie też. Rozprzestrzeniła się ta zwierzyna po całym naszym 14 metrowym okręcie.

Pierwsza doba po super starcie z drugą pozycją w naszej klasie katamaranów okazała się bardzo pracowita. Wachty są 3 zmieniają sie co 4 godziny i zajmie nam to trochę czasu żeby wejść w rytm a adrenalinki nam nie brakuje. Ja miałem wczoraj tą przyjemność być dziobowym. To chyba jednak nie ze względu na wybitne osiągnięcia w tej materji ale dłógie ręce łatwiej sięgające na czubek bukszprytu dziobowego. A może ze względu na długość dzioba albo częstotliwości  jego kłapania, tam z przodu nic nie słychać jak fale uderzają o pokład ani ci na mostku też nie słysza specjalnie dziobowego. W każdym razie pięknie z przytupem pękła nam kewlarowa lina antytorsyjna od rolera genakera. Nie wiem  skąd ta nazwa ale całe szczęście że nie obcieła komuś łba i nie pozostawiła samego torsa na pokładzie. Dwa razy w nocy podarł nam się code zero. Naprawy żagla miło uprzyjemniały nam wolny czas miedzy wachtami. Bardzo chcemy gazować i
łudziliśmy się że przy 70km wiatru code zero  da rade. Ale okazało się że byliśmy w błedzie i to dwa razy! Materiału do szycia i naprawy żagli zostało nam tylko na jeszcze jedną naprawę a szkoda bo rodzą się wśród nas prawdziwe talenty żaglomistrzowskie. Jeden nawet na pamiatkę będzie miał dziure w nodze od wiertarki. Ale malutką,  sam opatrywałem bo po dziobowym sprawy medyczne to moja dru
ga fucha, szkoda tylko że studiowałem zarządzanie.

Na marginesie kilka godzin w koji to też sama przyjemność. Kilku metrowe fale szarpią naszym dostojnym hotelem na wodzie w każdą stronę. Na boki, do przodu jak rollercoaster a czasami wszystko naraz. Sen to jak ułożenie się w bębnie pralki nastawionej na wirowanie. Tylko na szczęście dziś było w miarę sucho.

Zastanawiam się czy chęć noszenia z dumą czerwonych spodni które żeglarzom daje dopiero prawo przepłynięcie atlantyku na żaglach jest tego warta. Ale co tam tylu frajerów do okoła robi to bez prawnie że chyba warto żeby się z nich ponabijać.

W ciągu pierwszej doby przepłyneliśmy tylko albo aż 160 mil morskich. Do celu na St Lucie pozostało jeszcze 2600 mil. Muszę zacząć mocniej chuchać w porach flauty bo 13 mam spotkanie wigilijne z przyjaciółmi i nie wybaczył bym sobie jak bym ją ominął.

Over i do nastepnego razu.
Filip

Previous | Next